Oh Pierwszy dzień w szkole, mam już wrogów i pierszą koze po szkole .. Właśnie z niej wyszłam, kochałam jak było tak cicho wychodząc z klasy zobaczyłam kolegów Justin. Zaczynałam mieć dość.
- O Lalunia Biebera - powiedział jeden do drugiego a raczej krzyknął. Chciałam wrócić się ale stali przy mojej szafce, podeszła, i otworzyłam ją.
- Co ty taka nie śmiała ? - zapytał jeden macając mnie po tyłku za co dostał w twarz.
- Nie Rób tego wiecej po pożałujesz - powiedział kładąc rekę na mojej szyji przyciskając się do szafki, miałam doć tej szkolej elity.
- Dusisz mnie - wyszeptałam nie mając siły oddychać.
- Może o to mi chodzi ? - patrzyła na mnie a drugi stał na czatach.
- Bieber może się tobą pobawić a ja nie ? - wyszeptał mrucząc zaciskając reke jeszcze mocniej co spowodowało brak tchu.
- Zostaw ją - usłyszałam nagle i zobaczyłam Justina ktory zaczyna się bić z jego " przyjacielem " przez co ja upadłam na ziemie, Wstałam otrzebując sie.
- Przestancie ! - wrzasnęłam patrząc na nich.
- Wy Wszyscy zachowujecie się jak dzieci ! - krzyknęłam jeszcze głośniej i wyszłam.
***
- Jezu jest strasznie gorąco - powiedziałam zamykając oczy. Miałam na sobie ( to bikini ). leżąc na gorącym piasku miałam nadzieje że się opalę .
- Popieram, przydało by się jakie picie - powiedziała Emma.
- Ja przyniosę - wstałam zakładając okulary przeciw słoneczne, związałam włosy i podeszłam do budki, czułam wzrok jakiś chłopaków na sobie ale cóż. Wzięłam 2 drinki, dzieki temu że znałam barmana i wróciłam, podałam jednego mojej przyjaciółce i sama usiadłam. Zaczęłam pić drinka przez słomkę.
- Musimy Pogadać- usłyszałam nagle za swoimi plecami i się odwróciłam.
- A Tak dzieki za " uratowanie " mi życia - powiedziałam nie patrząc na Justina a on wziął mnie za ręce i podniól, zaczął ciągnąć za rękę aż wkońcu się zatrzymał.
- nie Może Tak być że cała szkoła gada o naszym rozstaniu - powiedział mrożąc mnie wzorkiem.
- Więc dość tych gierek czego chcesz - dodał.
- Czego ja moge chcieć ? - zaśmiałam się ponętnie.
- Niczego Kochanie - wyszeptałam mu do uszka i odeszłam kręcąc tyłeczkiem.
- ty Zacząłeś Ja nie skończe - dodałam i usiadłam spowrotem obok Emmy
- Czego ja moge chcieć ? - zaśmiałam się ponętnie.
- Niczego Kochanie - wyszeptałam mu do uszka i odeszłam kręcąc tyłeczkiem.
- ty Zacząłeś Ja nie skończe - dodałam i usiadłam spowrotem obok Emmy
Wracałem z imprezy przechodząc koło domu Isabell, zaczynałem tęsknić za nią, od kąd wyszła z szpitala nie pozwoliła mi się nawet wytłumaczyć, Jeżeli chodzi o Ivy wcale nie chodziłem z nią, złapałem ją za rękę bo akurat chciała żeby pewien chłopak był zazdrosny, nie pozwoliła mi nic powiedziać. A skoro zaczęła tą głupią gierkę to się do niej dołączyłem. Idąc po woli wpadłem na chłopaków przez których Isabell wylądowała w szpitalu.
- Oo Jest nasz bohater - powiedział James a ja go ominąłem nie miałem ochoty wdawać się w bójki o godzinie 2 w nocy.
- O Boisz się ? - zapytał idąc za mną.
- Nie mam czego - powiedziałem wywracając oczami ale pomnie popchnął co spowodowało że upadłem na ziemię, zaczął mnie kopać wraz z jego kolegami. Ból wdał się w mój brzuch. Teraz żałowałem że nie wróciłem wcześniej z tej imprezy i nie wziąłem samochodu.
***
Jechałam właśnie samochodem w stronę domu, z daleka widziałam chłopaków na ulicy, zobaczyłam że jest tak James i z kimś się bije, kiedy zorientowałam się że to Justin gwałtownie zahamowałam. Wysiadłam z samochodu.
- Zostaw go - wrzasnęłam a gdy zobaczyli że to ja odrazu uciekli, może dlatego że dostali papiery z sądu że jeżeli zbliżą się do mnie na 30 metrów grozi im więzienie. Podbiegłam do Justina i ukucłam.
- Jezu, wszystko ok ? - zapytałam i zdałam sobie sprawę że głupie pytanie bo pluł krwią trzymając sie za brzuch.
- Zadzwonie po pogotowie - powiedziałam wyciągając telefon a on złapał mnie za rękę.
- Nie, Nie dzwoń, zaraz będzie lepiej - powiedział nadal drugą reką trzymając się za brzuch.
- Justin wcale nie bedzie lepiej - powiedziałam wyciągajac husteczki z torebki. Justin usiadł i wytrał usta które miał w krwi.
- Chodź Odwiozę cie - powiedziałam podając mu rękę.
- Nie Sam sobie dam rade zostaw mnie - powiedział i wstał z jękiem z powodu bólu.
- Nie Kłóć się ze mną, nie bedziesz teraz szedł do domu - powiedziałam otwierając drzwi od swojego samochodu a on wsiadł.
- Dziękuje ci - powiedział gdy jechałam w stronę mojego domu.
- Nie Dziękuj, zrobiłam co powinnam - powiedziałam patrząc na ulicę, po chwili byliśmy pod moim domem.
- Czemu jesteśmy u ciebie - zapytał zdziwony.
- Nie Pujdziesz do domu w takim stanie, a u mnie nikogo nie ma - powiedziałam wysiadając, a on wysiadł za mną, Widziałam że wszystko go bolało ale udawał twardego. Weszłam do domu i wbiegłam po schodach, po chwili zeszłam i dałam mu jego bluzkę którą mu kiedyś zabrałam, wcale nie chciałam jej mu dawać bo to do niej przytulałam się jak mi było smutno, nadal nim pachniała, tymi jego drogimi perfumami którymi psikał się codziennie.
- Dziękuje - powiedział i zdjął bluzkę na której miał krew po czym założył tą którą mu dałam, zabrałam brudną i wsadziła do parlki a on usiadł.
- Boli ? - powiedziałam stając na przeciwko niego z wacikiem który był nasączony wodą utlenioną, wytarłam mu rozcietą wargę. On syknął.
- Szczypie - uśmiechnął się delikatnie.
- Usiądł bedzie ci wygodniej - powiedział kładąc rece na moich plecach i przyciągnął mnie do siebie, usiadłam na nim okrakiem i wzięłam drugi wacik.
- Bardzo szczypie ? - zaśmiałam się patrząc w jego oczy.
- Trochę miej - uśmiechnął sie patrząc w moje oczy. Było jak kiedyś.
- Wtedy z Ivy .. ja z nią nie byłem - powiedział.
- Ah Nie obchodzi mnie to - uśmiechnęłam się sztucznie i wstałam z jego kolan, wyżuciłam waciki i usiadłam obok niego.
__________________________
CZYTASZ-KOMETUJESZ
Nie ma nastepnego rozdzialu jezeli nie bedzie wiecej niz 2 kometarze : )
-
zARĄbiście jest!
OdpowiedzUsuńAle ona gra z nim. ciekawe czy wrócą do siebie.
Meeeega
i love your story.
OdpowiedzUsuńBUZIAKI . XOXOXOXO
Jakie napięcie! Wow ;d ciekawsze jest chociaż jak dużo się dzieje!! :)
OdpowiedzUsuń